Wiadomości
Autor artykułu: wpr24 | 18 marca 2010 14:32 |
0„Zajmijcie się sprawą bezpieczeństwa naszych dzieci”- piszą do nasrodzice uczniów pruszkowskiej Szkoły Podstawowej nr 6, coraz bardziej przerażeni ograniczeniami dojazdu jakimi otacza się ich szkoła.
„Szkoła ma dobrą lokalizację na dojazdy z dziećmi mieszkającymi w innych dzielnicach, bo stoi przy przelotowej ul. Armii Krajowej” – czytamy w liście czytelników – „Dlatego wielu w niej uczniów z osiedli, które nie mają własnych szkół, dowożeni są przez rodziców samochodami. Kłopot w tym, że o ile łatwo jest tu dojechać, tak już z zatrzymaniem się i wypuszczeniem dziecka z samochodu jest coraz większy problem. Kiedyś można było bez kłopotu wjeżdżać na wewnętrzny dziedziniec szkolny i tam bezpiecznie wysadzić dzieci z samochodu, albo je do niego wprowadzić. W ubiegłym roku Pani Dyrektor kazała wjazd na dziedziniec zamknąć i teraz jest „czynny” dla rodziców dopiero po 15.30. Od tego czasu musimy więc rano wypuszczać dzieci wprost na ulicę. Chociaż dzieje się to nie na bardzo ruchliwej Armii Krajowej, a na poprzecznej ul. Lipowej, to jednak zagrożenie jest również duże. To przecież jeden z dojazdów do Komorowa. Dodatkowo, ktoś wymyślił żeby ulicę odgrodzić od chodnika łańcuchami, uniemożliwiając w ten sposób bezpieczne wysiadanie prawymi drzwiami wprost na chodnik. W tej sytuacji wypuszczanie dzieci na lewo, na jezdnię, przed nadjeżdżające samochody jest nieustannym igraniem z losem. Nieszczęście wisi w powietrzu. Czy żeby zmądrzeć musimy czekać aż stanie się coś złego?”
Sprawdziliśmy. W godzinach rozpoczynających się lekcji ruch na ulicy rzeczywiście jest duży, a wychodzące z samochodów na jezdnię dzieci, zajęte wyciąganiem za sobą tornistrów i worków, często w ogóle nie oglądają się, czy z tyłu coś nie nadjeżdża. Zagrożenie wypadkiem jest rzeczywiście znaczne.
Zapytaliśmy dyrektor szkoły, Annę Tybora, czy dostrzega ten problem.
– Decyzję o zamknięciu wjazdu na dziedziniec wewnętrzny podjęłam właśnie ze względu na bezpieczeństwo dzieci – mówi pani dyrektor – To jest miejsce, które często jest wprost zatłoczone dziećmi, a wjeżdżające samochody powodowały poważne zagrożenie wypadkiem. Narzekali na to też sami rodzice. Jesienią ubiegłego roku wystąpiłam do prezydenta miasta z pismem o wybudowanie wzdłuż ulicy zatoczek dla samochodów, ale jak na razie się to nie udało. Może w następnym budżecie miejskim znajdą się na to środki.
Sprawdziliśmy obowiązujące przepisy, ale te dyskretnie milczą na temat zapewnienia bezpiecznej możliwości zatrzymywania się na ulicach przy szkołach. Zatem konflikt troski rodziców i obaw pani dyrektor – w obu przypadkach, jak się okazuje, o bezpieczeństwo dzieci – trzeba rozwiązać zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Podpowiada on, że z praktyką ulicznego wysiadania trzeba jak najszybciej skończyć, bo dzieci nie mają jeszcze nawyku zachowania ostrożności na ulicy. Jeśli nie uda się znaleźć jakiegoś kompromisu w sprawie wykorzystania dziedzińca, jak najszybsza budowa zatoczek będzie konieczna.
Chyba, że SP nr 6, oprócz normalnego programu szkolnego, ma ambicję realizowania również programu szkoły przetrwania (w mieście).
Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w gigantycznym korku? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie? Poinformuj o tym innych mieszkańców Pruszkowa, Grodziska i okolic. Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.
Dodaj komentarz