Kupa wstydu

Region

Każdego dnia nasi czworonożni ulubieńcy zostawiają po sobie setki kilogramów odchodów. Większości właścicieli sprząta po swoich pupilach tylko w wyjątkowych przypadkach; gdy ktoś zwróci mu uwagę, lub kiedy w pobliżu znajduje się funkcjonariusz straży miejskiej.

Tylko nieliczni wychodzą na spacery ze swoimi ulubieńcami zaopatrzeni w stosowny sprzęt do usuwania pozostawianych przez nie pamiątek. Rezultat? Chodniki, ścieżki, trawniki są notorycznie zanieczyszczane  psimi odchodami.

W godzinach porannych lub wieczorem trzeba zachować szczególną ostrożność, aby nie wdepnąć w cuchnące pozostałości.  Problem dotyczy głównie większych skupisk mieszkańców, dużych osiedli miejskich, terenów rekreacyjnych, parków, śródmiejskich ulic. Apele i odwoływanie się do rozsądku i sumienia właścicieli nie przynosi większego skutku.

Niebezpieczne piaskownice

Źle się dzieje, gdy psie pamiątki zalegają na osiedlowych ścieżkach,  chodnikach czy trawnikach. Jeszcze gorzej, jeśli znajdujemy je w parkach i miejscach zabaw dla dzieci. Nie trzeba być inspektorem sanitarnym ani lekarzem, by wiedzieć, że kontakt ze zwierzęcymi odchodami może być powodem wielu poważnych chorób, niebezpiecznych szczególnie dla dzieci.

Wysychające psie kupy, pylą niebezpieczną odmianą salmonelli, unoszącymi się w pobliżu pierwotniakami roznoszącymi toksoplazmozę, szczególnie groźną dla kobiet w ciąży. Zalegające zwierzęce odchody są też środowiskiem paciorkowców, gronkowców, czy jaj tasiemca. Co gorsza, pasożyty te są niezwykle odporne. Wytrzymują nawet 26 stopniowy mróz! Wystarczy? Badania ziemi w piaskownicach, na placach zabaw i w stołecznych parkach przeprowadzone przez warszawski Sanepid wykazały, że prawie połowa pobranych próbek była zainfekowana. Nie sadzę aby u nas było inaczej.

Jak radzą sobie inni?

Choć bagatelizowanie zagrożeń jest igraniem z losem, w przeszłości starano się wstydliwego problemu nie dostrzegać, a działać jeszcze mniej. Dopiero w ostatnich latach temat, nagłaśniany głównie przez lokalne media, został zauważony przez samorządy.

W wielu miastach podejmowane są bardziej lub mniej skuteczne próby uporządkowania sytuacji. Najczęściej rady gmin lub miast podejmują uchwały stanowiące prawo miejscowe, nakładające na właścicieli psów obowiązek sprzątania pozostawianych przez nie nieczystości. Za nieprzestrzeganie obowiązku grożą mandaty, których wysokość określają samorządy.

W dużych miastach, jak Warszawa, Gdańsk, Szczecin czy Wrocław, mandat może kosztować nawet 500 zł. Obowiązek przestrzegania i egzekwowania przepisów prawa spoczywa na strażach miejskich.

Większość rad gmin ustanawia obowiązkową roczną opłatę od posiadania psa. W niektórych miastach prowadzone są duże akcje informacyjne (plakatowe i medialne) kierowane do posiadaczy zwierząt, a nawet, jak np. w Legionowie formułowane specjalne kodeksy właścicieli psów.  Na szlakach częstych spacerów z pieskami montuje się specjalne pojemniki na psie odchody, czasem są one wyposażone w automatyczne dozowniki zestawów do sprzątania. Zestaw zawiera najczęściej jednorazowe rękawiczki, łopatkę i woreczek na odchody i jest dostępny gratis lub za niewielka opłatą. Zestawy można kupić lub otrzymać również w pobliskich kioskach i większości sklepów np. spożywczych.

A może toalety dla psów?

W większych miejscowościach obowiązuje ścisły zakaz wprowadzania zwierząt do parków i na tereny zabaw dla dzieci. Od niedawna zamiast zakazów buduje się, specjalne ogrodzone wybiegi, gdzie zwierzęta mogą załatwić swoje fizjologiczne potrzeby.

Taki wybieg dla psów powstał w odrestaurowanym parku Henrykowskim na Tarchominie, w dzielnicy Białołęka. Podobne wybiegi spotyka się dość często w miejscowościach wypoczynkowych zachodniej i południowej Europy.  Napotykałem je również w punktach obsługi podróżnych przy autostradach, a nawet na większych stacjach benzynowych. Pełniły tam rolę toalet dla przewożonych autem czworonogów. Może takie specjalne wydzielone miejsca można by wybudować w naszych pruszkowskich parkach? Myślę, że pomysł wart jest rozważenia, bo jak jest, każdy widzi. I czuje. Wcześniej, czy później trzeba się będzie z problemem zmierzyć, bo niepostrzeżenie fizycznie staliśmy się już Europą, więc i mentalnie powinniśmy ku niej zmierzać.

Można oczywiście twierdzić, że sytuacja jest nie najgorsza i pod kontrolą, bo przecież torebki na psie klocki można pobrać w urzędzie, a napełnione wyrzucić do zwykłego kosza na śmieci, ale mam wrażenie, że bardziej racjonalnym sposobem będzie wybudowanie kilku takich przybytków i zakupienie jednego lub dwu specjalistycznych odkurzaczy do zbierania tego co pieski zgubiły na ulicach. Koszt niewielki, a wdzięczność większości matek z dziećmi – bezcenna.

Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w gigantycznym korku? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie? Poinformuj o tym innych mieszkańców Pruszkowa, Grodziska i okolic. Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.