Już za kilka lat szybka kolej, na wzór francuskiej TGV, z prędkością160 km/godz. poruszała się będzie na linii warszawsko-wiedeńskiej przez
środek Piastowa, Pruszkowa, Brwinowa, Milanówka i Grodziska. Niestety,
spowoduje to dla ich mieszkańców szereg nieprzyjemnych konsekwencji.
Wizja szybkiej kolei, mająca zapewnić nam poczucie nadążania za rozwojem światowego kolejnictwa, być może przyczyni się do zmiany wizerunku PKP. Złe zarządzanie, stary tabor i brudne, zaniedbane dworce kolejowe to spuścizna minionych czasów, z którą do tej pory polskie koleje nie potrafiły sobie poradzić. Czy pomysł szybkiej kolei to zmieni?
Jest na to szansa, ponieważ realizacja tego pomysłu wymusza modernizację linii i jej zaplecza. Tak duża prędkość wymaga wymiany taboru na nowoczesne składy. Niezbędna będzie również przebudowa linii kolejowej, od modernizacji torowiska, po zabezpieczenie otoczenia przed następstwami ruchu na niej. Bezpośrednie konsekwencje to zwiększone drgania torowiska oraz wzmożona hałaśliwość przejazdu. Pośrednim, ale jeszcze ważniejszym skutkiem będzie wzrastające niebezpieczeństwo wypadków. Przy tej prędkości pociąg nie ma żadnej możliwości wyhamowania przed zauważoną na torach przeszkodą. To wymusza zabezpieczenie trasy przejazdu przed pojawieniem się na torach pojazdu, człowieka czy zwierzęcia. Wzdłuż całego torowiska powstaną zatem ekrany i płoty, a wszelkie naziemne „dzikie” przejazdy i przejścia będą musiały zniknąć.
To rodzi podstawowy problem dla naszej codziennej komunikacji lokalnej. Linia PKP w wielu przypadkach przebiega przez centra naszych miast i ma istotny wpływ na poruszanie się między południowymi i północnymi dzielnicami. Ilość istniejących przejazdów drogowych (zazwyczaj wiaduktów) oraz przejść dla pieszych (kładkami lub tunelami) jest w tej sytuacji na tyle niewystarczająca, że w wielu miejscach powstały tzw. dzikie przejścia przez tory. Korzystają z nich na co dzień setki ludzi.
– W samej gminie Brwinów takich przejść jest aż osiem – mówi nam Arkadiusz Kosiński, prezes społecznego Stowarzyszenia Projekt Brwinów – Umożliwiają one na przykład dojście mieszkańcom osiedli do sklepów po drugiej stronie torów, a poza miastem często są dla mieszkających tam ludzi jedyną drogą dostępu do pól, od których odcina ich linia kolejowa. Faktem jest, że są to przejścia bardzo niebezpieczne. Tylko na terenie naszej gminy, doszło na nich w ostatnich pięciu latach do sześciu wypadków śmiertelnych. Oczywiście w kontekście przyspieszenia ruchu pociągów byłoby nierozsądne upierać się przy pozostawieniu tych przejść. Ale przynajmniej część z nich powinna się doczekać nadziemnych kładek bądź tuneli. Nie może być tak, że nasze 12-tysięczne miasto, przedzielone linią kolejową dokładnie na połowę, posiadało będzie nadal wyłącznie jeden stary przejazd pod torami i zlokalizowane obok niego przejście. Z naszej analizy wynika, że absolutnie niezbędne są oprócz tego co najmniej dwie kładki lub tunele dla pieszych, łączące ulice Przejazd i Sportową oraz Sobieskiego z Pruszkowską.
Stowarzyszenie złożyło odpowiednie pisma z propozycjami. To co uzyskało dotychczas, to zapewnienie o przedłużeniu ekranów dźwiękochłonnych tak, by ochraniały wszystkie brwinowskie osiedla. O dodatkowych przejściach nadal nic nie wiadomo.
– To jest problem wszystkich naszych miast na tej linii – mówi wiceprezydent Pruszkowa, Andrzej Kurzela – Nam na razie udało się wywalczyć obietnicę pozostawienia kładki na wylocie ul. 3 Maja, która miała być zlikwidowana. Na ponad 50-tysięczne miasto mamy tylko dwa przejazdy i dwa przejścia. To zdecydowanie za mało. Kolej chce zlikwidować kładkę przy dworcu PKP, a w zamian wybudować tunel dla pieszych. My chcemy to połączyć z tunelem drogowym w tym miejscu. Nie mamy jeszcze odpowiedzi od PKP, czy ta wspólna inwestycja będzie możliwa.
Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w gigantycznym korku? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie? Poinformuj o tym innych mieszkańców Pruszkowa, Grodziska i okolic. Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.