sport
Autor artykułu: wpr24 | 12 kwietnia 2012 10:41 |
0
- Nie wyobrażam sobie, aby ktoś z naszej grupy nie podjął rywalizacji ze Spójnią. Borykamy się z dużymi trudnościami, ale chcemy przejść dalej. Wiemy, że są osoby, które chcą nam pomóc, abyśmy zaszli jak najdalej w tym rozgrywkach. Ta pomoc jest niezbędna - mówi wiceprezes Znicza Basket, Mirosław Krysztofik.
Wywiad Adama Walla z wiceprezesem Znicza Basket Pruszków Mirosławem Krysztofikiem.
Znicz Basket na koniec rundy zasadniczej zajął czwarte miejsce w pierwszej lidze. Bardzo dobra forma zespołu została dostrzeżona przez ekspertów, konkretnie trenerów wszystkich drużyn zaplecza ekstraklasy. Zdaniem szkoleniowców Znicz Basket sprawił największą niespodziankę rundy zasadniczej, zaś Michał Spychała został wybrany trenerem sezonu 2011/2012. Jak przyjęto tę informację w klubie?
Przed sezonem nikt nie stawiał nas w roli faworyta tej ligi, wiele osób skazywało nas nawet na spadek do niższej klasy rozgrywkowej. Tymczasem nie tylko znaleźliśmy się w play off, ale przystąpimy do nich z uprzywilejowanej pozycji. Od pierwszego dnia przygotowań borykaliśmy się z dużymi problemami. Niespodziewanie odszedł od nas Michał Sokołowski, którego niemal w ostatniej chwili zastąpił Alan Czujkowski. Ten po kilku dniach wspólnych zajęć doznał kontuzji, z powodu której nie grał przez pół sezonu. Gdy wrócił Alan, jednej z najgorszych kontuzji ,jakie może odnieść koszykarz, doznał Grzegorz Malewski. To wszystko bardzo skonsolidowało zespół. Wola walki, charyzma i ambicja, które przejawiały się we wszystkich meczach Znicza Basket dała nam największych sukces w historii naszego klubu. Czwarte miejsce po siedmiu latach w pierwszej lidze jest wydarzeniem historycznym. Sukcesu nie byłoby też bez kibiców, którzy niezależnie od formy sportowej zespołu zawsze nas wspierali. To także ich sukces.
Potencjał zespołu częściowo pokazały już chyba spotkania przedsezonowe, w których Znicz Basket również wypadł nie najgorzej.
Wszyscy zastanawiali się czy jest to przypadek, mecze kontrolne rządzą się przecież swoimi prawami. Drużyny są na innych etapach przygotowań, często testują różne ustawienia. Tymczasem okazało się, że dobrą formę przedsezonową przenieśliśmy na ligę, a nawet zaprezentowaliśmy się jeszcze lepiej.
Wyróżniając zespół z Pruszkowa trenerzy pierwszoligowych klubów często podkreślali, że sukces Zniczowi Basket udało się zbudować w oparciu o relatywnie niski budżet. Rzeczywiście pieniędzy mieliście tak mało?
Zespół rzeczywiście oparty jest na niskim budżecie, najprawdopodobniej drugim od końca. W dodatku personalnie mamy najmłodszą kadrę, opartą na największej liczbie graczy miejscowych. Wyróżnienie dla trenera Spychały jest w pełni zasłużone. Dla klubu jest to bardzo przyjemne, ale dobrze by było, aby przełożyło się to jeszcze na powiększenie grona osób, które chcą wspierać pruszkowską koszykówkę. A z tym na dzisiaj mamy duże problemy.
Sukces sportowy nie przełożył się na większe zainteresowanie potencjalnych sponsorów?
Wszyscy mamy nadzieje, że to zainteresowanie drużyną będzie. Trener i zawodnicy zasługują na to, aby kontynuować tę przygodę przez dłuższy okres czasu. Nasz przykład pokazuje, że im dłużej dany zestaw personalny gra ze sobą, tym łatwiej jest o dobry wynik w kolejnym roku. Nie chciałbym, aby nasza drużyna została „rozebrana” przez innych, a my zostalibyśmy z niewielką grupą zawodników najmłodszych.
Musimy zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby utrzymać tę kadrę. Do tego potrzebne są jednak środki. Jeżeli sytuacja Znicza Basket, mam tu na myśli budżet, nie ulegnie zmianie, to plany zatrzymania wielu graczy będą niemożliwe do realizacji.
Jest aż tak źle?
Na naszą sytuację złożyło się wiele elementów. Przed samym sezonem straciliśmy poważnego sponsora, ponadto inni ograniczyli swoje środki. Nie były to powody niechęci do klubu, czy do zawodników, ale wszyscy wiemy w jakim miejscu znajduje się teraz polska i europejska gospodarka. Te argumenty słyszeliśmy najczęściej. Sport w wydaniu profesjonalnym nie może tylko bazować na środkach pozyskiwanych z miasta, ale nie może też bazować na środkach pozyskiwanych od sponsorów bez pomocy miejskiej. Obecnie pomoc ze strony władz miasta i radnych jest duża, firmy wspomagające nasz zespół też są, lecz to wszystko za mało.
Wspomniał pan o odejściu sponsorów, jak duży był ich wkład w budżet klubu?
Kwota, którą zakładaliśmy przed sezonem, w stosunku do tej która pozostała jest ponad 40 procent mniejsza. Tyle musieliśmy wygospodarować. Stąd tak dalekiej wyjazdy jak Przemyśl, Jelenia Góra, Szczecin, Stargard Szczeciński odbywały się w dniu meczu. Z tego co jest mi wiadomo byliśmy jedynym zespołem, który bez względu na liczbę kilometrów, na wszystkie spotkania wyjazdowe jeździł w dniu meczu.
Zbyt dużo dobrych klubów w jednym mieście?
Tak już się złożyło, że w 56-tysiecznym mieście jakim jest Pruszków, są cztery ligowe zespoły grające na szczeblu centralnym. Mam na myśli ekstraklasę koszykarek, drugą ligę piłki nożnej, pierwszą ligę piłki ręcznej i Znicza Basket. Wiele ośrodków z którymi rywalizujemy, nie ma tylu klubów na takim poziomie. Mimo tego, że budżetem odstawaliśmy od innych zespołów, osiągnęliśmy bardzo dobry wynik, co pokazuje jak wielką pracę wykonał cały zespół łącznie z trenerem. Może mniej na ten moment zrobił zarząd, ale czterdziestoprocentowej dziury w budżecie nie jest łatwo uzupełnić.
Na początku roku Znicz Basket mocno zaangażował się w akcję „Wszyscy Gramy dla Patryka”. Inicjatywa wyszła ze strony klubu, czy też ktoś pana do tego zachęcił?
Otrzymaliśmy propozycję rozegrania takiego meczu. Wiedzieliśmy dla kogo gramy i chętnie na to przystaliśmy. Przystępując do tej akcji myśleliśmy tylko o jednym spotkaniu, ale im mocniej się w to angażowaliśmy, tym bardziej chcieliśmy pomóc. Możemy tylko żałować, że frekwencja na meczu nie była jeszcze większa, choć i tak tych osób przyszło dużo. Poprzez przygotowania do tego spotkania poznaliśmy się z rodziną Patryka, co zaowocowało dobrym kontaktem. Chłopiec tak mocno zainteresował się naszym zespołem, że nie może się doczekać kolejnych wizyt. Nasze wizyty są jednak ograniczone, bo z uwagi na stan zdrowia chłopca, nie możemy przychodzić kiedy chcemy. Mimo, że wszystkie rokowania idą w dobrym kierunku, to odporność chorego jest niska, dlatego musimy mieć zgodę lekarza na odwiedziny. Ponieważ zbliża się gorący okres wypełniania PIT apelujemy o przekazanie 1 procenta podatku Patrykowi.
Akcja „Wszyscy Gramy dla Patryka” to nie jedyna inicjatywa społeczna, w którą w ostatnim czasie zaangażował się klub.
Od Stowarzyszenia 5plus otrzymaliśmy propozycję uczestnictwa w imprezie „Kolorowo i Sportowo”, która odbywała się na os. Prusa na jesieni. Było sporo dzieciaków, kibiców. Oprócz zabaw i konkursów uczestniczyliśmy w malowaniu murala na ogrodzeniu siedziby administracji osiedla. Wzięliśmy też udział w loterii fantowej organizowanej przez „Caritas Polska” w sąsiednich Otrębusach – środki z niej uzyskane przeznaczone były dla najuboższych rodzin na święta Bożego Narodzenia. Była też Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i szereg innych mniejszych inicjatyw, wychodzimy bowiem z założenia, że naszym obowiązkiem jest uczestnictwo w tego typu akcjach. Trzeba pomagać ludziom, a poprzez pomoc propagować samą dyscyplinę. Dlatego wstęp na nasze mecze jest bezpłatny. Jest to też forma zapewnienia mieszkańcom najbliższej okolicy alternatywy w okresie jesienno-wiosennym oraz ukłon w kierunku pruszkowskich podatników, skoro część ich podatków jest przeznaczonych na nasze funkcjonowanie.
Sporo mówi pan o budżecie i finansach. Czy w takim razie Znicz Basket nie będzie chciał oszczędzać na play-off i skończyć je jak najszybciej?
Nie ma w ogóle takiej możliwości! Taka myśli nie przewinęła się w głowie nikogo. To jest sport, a jego istotą jest wygrywanie. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś z naszej grupy nie podjął rywalizacji ze Spójnią. Borykamy się z dużymi trudnościami, ale chcemy przejść dalej. Wiemy, że są osoby, które chcą nam pomóc, abyśmy zaszli jak najdalej w tym rozgrywkach. Ta pomoc jest niezbędna. Z tego miejsca chciałbym zaapelować do pobliskich firm, które jeszcze nie zainteresowały się naszą dyscypliną sportu, aby zwróciły uwagę, na to co zrobiliśmy w tym sezonie. Jesteśmy trochę jak Kopciuszek. Niespodziewanie pojawiliśmy się na balu, a tym balem jest faza play off. Mam nadzieję, że ta dwunasta szybko nie wybije.
Spójnia Stargard Szczeciński będzie rywalem pana zespołu w ćwierćfinale. Starszym kibicom ten klub znany jest doskonale, nie tylko z rywalizacji o mistrzostwo Polski, ale także z samej walki o ekstraklasę dwadzieścia lat wcześniej.
Drużyny z Pruszkowa grały ze Spójnią wielokrotnie. Najpierw był to MKS i czasy ekstraklasy, a po reaktywacji tej dyscypliny sportu w naszym mieście Znicz Basket. Mecze ze Spójnią w pierwszej lidze rok temu decydowały o tym, kto znajdzie się w play off. Sezon wcześniej zwycięstwo nad Spójnią dało nam ósemkę. Teraz spotykamy się w samym play off i mamy nadzieję na awans do kolejnej rundy. Trener i zawodnicy na to zasługują!
Byłeś na meczu i zrobiłeś ciekawe zdjęcie? A może nagrałeś filmik jak kibice cieszą się z wygranej? Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.