sport
Autor artykułu: wpr24 | 21 lipca 2017 10:00 |
0Dariusz Żuraw, trener Znicza Pruszków, mówi nam o nadchodzącym sezonie i nie tylko.
Nowy sezon, nowy trener. O co będzie grał Znicz w nadchodzących rozgrywkach?
– W każdym meczu o zwycięstwo. Nie zakładam sobie jakiś długofalowych celów. Dla mnie najważniejszy jest każdy kolejny mecz i tak będę starał się nastawiać zawodników. Zobaczymy, co będzie po rundzie jesiennej. Wtedy być może nakreślimy sobie jakieś cele. Zespół jest całkiem nowy, potrzebuje czasu. Mam nadzieję, że zacznie funkcjonować od pierwszego meczu ligowego (29 lipca z Gwardią Koszalin – przyp. red.).
Po spadku z I ligi z drużyną pożegnało się wielu zawodników. Jak pan do tego podchodził? Były obawy czy udało zachować się spokój?
– Wiadomo było, że nie wszyscy zawodnicy zostaną. Z drugiej strony jeżeli ktoś nie dał rady utrzymać się w I lidze, nie wiem czy był aż tak dobry, żeby tutaj grać. Nie robiłem z tego tragedii, wzięliśmy się za szukanie nowych graczy. Mam nadzieję, że udało nam się pozyskać zawodników, którzy w II lidze będą dawać jakość. Postaramy się wszystko poskładać. Wierzę, że zespół będzie dobrze grał i zdobywał punkty.
Widzi pan jeszcze braki w kadrze Znicza?
– Widzę, ale nie wiem, czy uda nam się coś zrobić. Zobaczymy. Okienko transferowe jest otwarte, więc cierpliwie czekamy.
1:3 z Legionovią i jesteście poza Pucharem Polski. Gorzka pigułka na początek pańskiej pracy w Pruszkowie.
– Jestem typem człowieka, który chce wszystko wygrać i byłem zły po meczu. Będąc trenerem nie można zbyt długo przeżywać porażek. Trzeba patrzeć do przodu i stawiać nowe cele. Jesteśmy poza Pucharem Polski, ale nie sądzę, żebyśmy mogli go zdobyć. Nie płaczemy, pracujemy dalej.
Znicz to będzie autorski projekt Dariusza Żurawia, który będzie dążył do ekstraklasy?
– Nie jestem w stanie tego powiedzieć na dzień dzisiejszy. Byłby autorski, gdyby sam wybierał zawodników, których chcemy pozyskać. Mamy określony budżet i warunki. Zdajemy sobie sprawę, że na trzeci poziom rozgrywkowy nie możemy pozyskać wszystkich, których byśmy chcieli. Absolutnie nie mam zamiaru narzekać. Pozyskani zawodnicy mają jakość, jeśli szybko zgrają się to będzie dobrze.
Istniało „ryzyko”, że zostanie pan szczypiornistą.
– Tak i to nawet duże (śmiech). Był taki moment, kiedy miałem dwie propozycje z mocnych I-ligowych klubów. Skończyłem szkołę w Wieluniu i nie zdecydowałem się na ten krok.
Wybrał pan piłkę nożną w wieku… 18 lat. Obecnie w dobie akademii piłkarskich byłby pan skreślony.
– Dzisiaj pewnie tak, ale wtedy sytuacja wyglądała inaczej. Nie było akademii, więc kluby szukały zawodników w niższych klasach rozgrywkowych. Udało mi się. Ciężką pracą doszedłem do tego, że ładnych parę lat spędziłem w jednej z najlepszych ligi na świecie – Bundeslidze. Nie z racji znajomości czy dobrego menadżera, osiągnąłem to własnymi siłami.
W Bundeslidze rozegrał pan więcej meczów niż w ekstraklasie. Chyba Niemcy pana bardziej kochali.
– Generalnie byłem rzadko kontuzjowany. W Polsce grałem wszystko, co mogłem. Przez 3,5 roku w Lubinie opuściłem tylko jeden mecz. Wracając do Arki, będąc zawodnikiem wiekowym też rozegrałem komplet spotkań. W Niemczech grałem po prostu dłużej.
Jeden mecz w kadrze to nie za mało?
– Trzeba się cieszyć, że jest ten jeden. Na pewno chciałoby się, żeby było więcej występów. Późno dostałem powołanie do kadry, więc nie liczyłem, że przez następne lata będę podstawowym zawodnikiem. Trenerzy dali mi szansę i dziś mogę mówić, że jestem reprezentantem.
Ile polskich drużyn będziemy oglądali jesienią w europejskich pucharach?
– Zobaczymy. Mam nadzieję, że wszystkie, które obecnie grają. Łatwo nie będzie, bo przeciwnicy będą coraz mocniejsi. Nasza liga się rozwija, przychodzą coraz lepsi zawodnicy. Szkoda, że zdolni polscy piłkarze wyjeżdżają do zachodnich klubów. Dobrze, żeby szkolenie było u nas na tyle dobre i przepisy poukładane tak, aby stawiać na naszą młodzież niż zagranicznych zawodników. To będzie z korzyścią dla całej polskiej piłki.
Byłeś na meczu i zrobiłeś ciekawe zdjęcie? A może nagrałeś filmik jak kibice cieszą się z wygranej? Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.
Dodaj komentarz