Dramatyczna sytuacja staruszki w centrum miasta

Region

Jest takie miejsce w Pruszkowie, gdzie czas zatrzymał się kilkanaścielat temu. To kamienica przy ul. Kościelnej, która jest w fatalnym stanie. Mieszka w niej jedna, samotna, schorowana, 80-letnia staruszka, której nikt nie może pomóc.

Pani Anna pochodzi z regionu kieleckiego. W Pruszkowie praktycznie została już sama, gdyż wiele lat temu zmarł jej mąż, a rodzina rozjechała się po Polsce i świecie. Z kolei z krewnymi męża od dziewięciu lat prowadzi sprawę sądową, gdyż według niej nie dbają o budynek. Kamienica podzielona jest na sześć części, z których 1/6 należy do pani Anny, a reszta do jej krewnych.

Fatalny stan kamienicy

Kobieta, jedyna lokatorka budynku, mieszka w fatalnych warunkach. Odpadający tynk i popadająca w ruinę elewacja to z perspektywy staruszki jeszcze nic. Toaleta znajduje się na zewnątrz. Najgorzej jest z niej korzystać oczywiście w zimie, gdy przeszkadza nie tylko niska temperatura, ale również śnieg, którego nie ma kto odgarnąć. Przerażające wrażenie robi jednak dopiero wnętrze kamienicy. Mieszkanie staruszki znajduje się na pierwszym piętrze, gdzie obok jej lokalu jest jeszcze jeden, opuszczony, i komórka, w której kobieta trzyma opał na zimę. Kamienica nie ma bowiem centralnego ogrzewania. Jedynym źródłem ciepła są piece w kuchni i pokoju, których rozgrzanie uzależnione jest od pogody. – Gdy bardzo wieje, to nie jest możliwe napalenie. Wówczas tylko ubieram się bardzo ciepło i muszę przeczekać – opowiada ze łzami w oczach kobieta.

Po wejściu do mieszkania w oczy rzuca się ciasnota, a w nozdrza zapach wilgoci. Z malutkiego przedpokoju na lewo wchodzi się do kuchni, a na wprost do jednego z dwóch pokoi. To w nim znajdują się wszystkie rzeczy osobiste staruszki. Z tego pokoju przechodzi się do następnego pomieszczenia, z balkonem, które nie nadaje się już do zamieszkania. Największe przerażenie wzbudził sufit, praktycznie dziurawy (patrz zdjęcie). Czasami mieszkanka zrujnowanej kamienicy słyszy, jak odpadają kolejne elementy stropu. Pod zniszczoną częścią sufitu stoją miski, bo gdy pada deszcz, to woda leje się niemalże strumieniami.

Nad mieszkaniem pani Anny znajduje się poddasze, na którym poza komórkami są dwa lokale. Na wyższą kondygnację prowadzą schody będące w jeszcze gorszym stanie niż te poniżej. Nie ma tam prądu, co tylko potęguje uczucie grozy. Podłoga na najwyższym poziomie kamienicy miejscami ugina się pod ciężarem ciała. Przez drewniane ściany komórek, zbudowanych z niepołączonych desek, bardzo wyraźnie widać dziury w dachu kamienicy. Jedyne wrażenie, jakie pozostało z pobytu na górze, to chęć jak najszybszego zejścia na dół. Zły stan kamienicy widać również w sklepie odzieżowym na parterze od strony ul. Potulickiego. Tam jednak interes będzie prowadzony tylko do końca tego roku.

Fatalny stan budynku już dwa lata temu stwierdził powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Pruszkowie, Hanna Kania. Jak powiedziała nam pani inspektor, współwłaściciele wnioskowali o wyłączenie budynku z użytkowania. Po przeprowadzonej kontroli została wydana taka decyzja. Po dwóch latach budynek jest wciąż zamieszkały, w związku z tym inspektor nadzoru budowlanego w maju tego roku wydała upomnienie, które znów było nieskuteczne. Następnym krokiem będzie kontrola i wystawienie tytułu wykonawczego, który może doprowadzić do nałożenia grzywny na każdego z współwłaścicieli.

Kobieta w pułapce

Najgorsze w całej sprawie jest to, że nie widać ratunku dla mieszkanki zrujnowanej kamienicy. Kobieta stara się o mieszkanie od miasta, ale prezydent Jan Starzyński w tej sytuacji nie może pomóc. – To jest wątpliwe ze względów formalno-prawnych, bo jakby to było, gdyby miasto dawało lokale właścicielom, którzy nie dbają o swoje mienie – powiedział nam prezydent Pruszkowa. Jak jednak zdradził, właściciele kamienicy przy ul. Kościelnej prowadzą rozmowy z kilkoma deweloperami na temat sprzedaży terenu. W przypadku pozytywnych rezultatów tych negocjacji część zysku ze sprzedaży trafiłaby w ręce pani Anny. Rozmowy te jednak nie zależą od kobiety, ale od rodziny jej zmarłego męża, której własnością jest większa część kamienicy. Największym problemem, potęgującym tragiczną sytuację, wydają się więc być relacje staruszki z pozostałymi właścicielami. Być może dopiero wyrok sądowy, kończący dziewięcioletni proces pomiędzy panią Anną a współwłaścicielami, rozwikła całą sprawę.

Byłeś świadkiem wypadku? Stoisz w gigantycznym korku? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie? Poinformuj o tym innych mieszkańców Pruszkowa, Grodziska i okolic. Przesyłaj zdjęcia i informacje do redakcji WPR24.pl na adres e-mail: kontakt@wpr24.pl lub SMS i MMS pod nr tel. 600 924 925.